Po-survivalowe reminiscencje
31 października, 2025
I ja byłam na takim Survivalu po raz pierwszy i jestem zadowolona, że pojechałam. Sama nazwa sugerowała jakieś trudy wręcz nie do pokonania, a tymczasem okazało się, że na górę – w stylu amerykańskim – wjeżdża się autem… ha, ha! A potem medytuje się w zapachu świerków i sosen.
Oczywiście, najważniejszy był nasz rozwój duchowy: przez Eucharystię, Jutrznię, Nieszpory i codzienną, 30-minutową modlitwę indywidualną. Wartością dodaną była edukacja prozdrowotna pani Moniki wraz z prozdrowotną herbatką… brrr… piołunową . Nie zabrakło też poznawania nowych osób, rozmów, wspólnych posiłków i modlitw w kaplicy.
. Nie zabrakło też poznawania nowych osób, rozmów, wspólnych posiłków i modlitw w kaplicy.
Pozdrawiam wszystkich najserdeczniej!

Oczywiście, najważniejszy był nasz rozwój duchowy: przez Eucharystię, Jutrznię, Nieszpory i codzienną, 30-minutową modlitwę indywidualną. Wartością dodaną była edukacja prozdrowotna pani Moniki wraz z prozdrowotną herbatką… brrr… piołunową
 . Nie zabrakło też poznawania nowych osób, rozmów, wspólnych posiłków i modlitw w kaplicy.
. Nie zabrakło też poznawania nowych osób, rozmów, wspólnych posiłków i modlitw w kaplicy.Pozdrawiam wszystkich najserdeczniej!


Anna
