aktualności klasztoru IDC Wrocław wróć

Obóz ze świętymi – lipcowy survival IDK 21-31 lipca. Dzień dziewiąty


4 sierpnia, 2024

Nasz dzień 9 survivalu rozpoczął się w okrojonym składzie, już wieczorem Halinka zakomunikowała, że bierze ją jakieś choróbsko, i mimo zastosowania naturalnych środków, które mieliśmy (niestety nie wzięliśmy z sobą naszych flagowych ziół „na wirusy”, ani „świętego Józefa”), zdecydowała że wraca do domu. Rankiem Rafał odwiózł ją na pociąg. A my postanowiliśmy zrealizować plan poszukiwania tajemniczych miejsc uwzględniając chorą nogę Marzenki i jej ograniczone możliwości przemieszczania się.

Na początku skierowaliśmy się na dawne lotnisko wojskowe w Wiechlicach, gdzie według mapy miały znajdować się opuszczony magazyn atomowy oraz ostoja przyrody „bunkrowewzgórza”. Na miejscu zastaliśmy funkcjonującą potężną strzelnicę z „zakazem wstępu”, która ograniczyła nasze możliwości spenetrowania terenu, zrekompensował nam widoki jedynie wspaniały wrotyczowy wał porastający strzelnicę.

W tej sytuacji postanowiliśmy zbadać będącą w bezpośredniej odległości Szprotawę, małe lecz piękne historyczne miasto, zupełnie niedoceniane, w którym jak wyczytaliśmy w roku 1000 zatrzymał się, w drodze na zjazd gnieźnieński, Otton III i spotkał z Bolesławem Chrobrym. Miejsce zatem tajemnicze, w którym w czasie naszego pobytu niebie pojawiły się piękne baranki [vide: foto], z dobrymi lodami z dobrymi lodami.

Ze Szprotawy udaliśmy się w kierunku winnicy „Alvarium”, którą odkryliśmy wracając z bagien przemkowskich. Pojechaliśmy okrężną drogą, by nawiedzić Matkę Bożą Rokitniańską, „cierpliwie słuchającą”, okazało się, że kościół był zamknięty i stąd już najbliższą drogą udaliśmy się do „Alvarium”. Umówiliśmy się z państwem na degustację win, przy okazji zobaczyliśmy jak prowadzona jest winorośl, by przynosiła owoce, poglądowa lekcja w kontekście zbierania winoroślowych liści nad Bobrem. Nabyliśmy również „pomarańczowy” prezent dla prof. Tryjanowskiego…

Wieczór upłynął nam już na sprzątaniu naszej obozowej bazy, częściowym pakowaniu oraz pożegnaniu Rafała, który niestety musiał wracać do pracy. Nieszpory kończące dzień upłynęły już w nastroju żalu z kończącego się naszego survivalowego czasu.